O tym, co dzieje się w Mławie znów pisze krajowa prasa. Po raz kolejny Pokazuje się „nowości” wprowadzane przez Ratusz.
Przypomnijmy, że kilka lat temu krajowa prasa pisała o opłatach wprowadzonych przez Ratusz za udzielanie informacji również dziennikarzom. Tym razem w dzisiejszej Rzeczpospolitej poruszono sprawę monitoringu, a konkretnie mikrofonów tam zainstalowanych. Burmistrz na uroczystym otwarciu mówił o zainteresowaniu mediów krajowych naszym monitoringem, ale dlatego, że jest taki nowoczesny. A jak jest w rzeczywistości?
Pozwoliliśmy sobie poniżej w całości zamieścić wspomniany artykuł Rzeczpospolitej
Podajemy też adres internetowy do źródła http://www.rp.pl/artykul/682786-Monitoring-w-Mlawie--Czy-to-krok-w-strone-Orwella.html
Monitoring nagrywa rozmowy przechodniów
04-07-2011, ostatnia aktualizacja 04-07-2011 01:55
To przesada, niebezpieczny precedens – mówią o pomyśle Mławy eksperci
autor: Dominik Pisarek
źródło: Fotorzepa
Osiem nowoczesnych obrotowych kamer od 1 lipca monitoruje sytuację w centrum Mławy (północne Mazowsze). Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie ich dodatkowe wyposażenie – w głośniki i czułe mikrofony. Urządzenia będą mogły nie tylko nagrywać obraz, ale też rejestrować rozmowy spacerowiczów. Na łamach portalu Naszamlawa.pl Robert Wierciński, właściciel firmy Teldom z Malborka montującej system, chwalił się, że mikrofony zbierają dźwięk z odległości 15 – 20 metrów.
Wszystkie nagrania zarówno obrazu, jak i dźwięku będą przechowywane przez 60 dni. Cały system, którego zainstalowanie kosztowało ponad pół miliona złotych, obsługuje lokalna policja i straż miejska. Dyżurni, którzy śledzą sytuację na monitorach, dzięki zamontowanym przy kamerach głośnikom mogą też zwrócić uwagę mieszkańcom miasta, którzy np. zaśmiecają ulicę lub źle zaparkowali auto.
– To ogranicza wolności obywatelskie i może być wykorzystane w innych celach niż kwestie bezpieczeństwa mieszkańców – przestrzega Michał Nowakowski, mławski radny PiS. Podkreśla, że będzie się domagał demontażu mikrofonów.
Urząd miasta odpiera jednak zarzuty i przekonuje, że system ma służyć właśnie bezpieczeństwu mieszkańców. „Wyławiają one (mikrofony – red.) niepokojące dźwięki o dużym nasileniu: alarmy sklepowe i samochodowe, odgłosy wybijania szyb, wystrzały, wybuchy oraz wołanie o pomoc" – wyjaśnia w piśmie do „Rz" Magdalena Grzywacz z mławskiego magistratu.
Podkreśla, że podobne systemy działają m.in. w Rybniku (Śląsk) oraz podwarszawskich miejscowościach: Konstancinie-Jeziornie i Legionowie. Jak sprawdziła „Rz", monitoring nie poszedł tam jednak tak daleko.
– Mamy kamery wyposażone w głośniki, aby móc zwrócić uwagę np. przebiegającym przez ulicę dzieciom, ale nie mamy zainstalowanych żadnych mikrofonów – zapewnia Adam Nadworski, zastępca komendanta straży miejskiej w Legionowie. – Nie wkraczamy aż tak bardzo w intymność mieszkańców.
Także Janusz Bismor, komendant straży miejskiej w Rybniku, zaprzecza, aby wraz z kamerami zamontowano mikrofony: – Podczas imprez masowych dla bezpieczeństwa włączamy tylko mikrofony zamontowane na rynku, ale nie ma to nic wspólnego z kamerami monitoringu.
W siedzibie straży miejskiej w Konstancinie-Jeziornie usłyszeliśmy: – Nie mamy żadnych mikrofonów przy kamerach. Przecież wiadomo, jak by to od razu komentowano.
Wprowadzenie kamer z mikrofonami krytykują eksperci. Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka: – Nie ma podstaw prawnych do stosowania takiego monitoringu.
Andrzej Barcikowski, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego: – To przesada i niebezpieczny precedens. Idąc w tym kierunku, za chwilę znajdziemy się w państwie opisanym przez Orwella.
– Taki system jest absolutnie zbędny – wtóruje im Jacek Gniadek, dyrektor Zakładu Obsługi Systemu Monitoringu w Warszawie nadzorujący działania wszystkich kamer ulicznych w stolicy. – Głos z takiego głośnika może nieźle nastraszyć. Nie mówiąc już o mikrofonach, których rolę można bardzo różnie zinterpretować.
Autor artykułu w Rzeczpospolitej