Całkowicie niejasne zakończenie, widoczna mała liczba rekonstruktorów ze strony wojsk polskich, brak zgrania efektów pirotechnicznych z nalotem lotnictwa i rozwleczona akcja to widowisko jakie zaproponowali organizatorzy podczas ostatniej VII Rekonstrukcji Bitwy pod Mławą mieszkańcom oraz gościom, którzy przybyli na plac boju na Uniszkach Zawadzkich.
Pole bitwy zajęte podczas rekonstrukcji to nie mały obszar. W tym roku początek i główny ciężar akcji był przeniesiony daleko od głównych trybun. Ci co na nich siedzieli zbyt wiele nie zobaczyli. Zwłaszcza, że tempo akcji było powolne i momentami wyglądało to tak, że lektor snuje opowieść a wydarzenia zatrzymały się w miejscu. Może ktoś powiedzieć, ale każdy kto przyjechał chciałby coś zobaczyć z rekonstrukcji i ci co znaleźli się na krańcach pola. Owszem, ale sęk w tym, że się zbyt wiele nie działo poza spektakularnymi nalotami lotnictwa, gdzie niestety zabrakło zgrania z efektami pirotechnicznymi tj. wybuchami i momentami z efektowną wymianą ognia między pojazdami pancernymi ze strony polskiej i niemieckimi czołgami. Zresztą było widać też wyraźną przewagę liczby rekonstruktorów w mundurach niemieckich. Mocno raziły puste spore przestrzenie, gdzie znajdowały się pozycje "Wojska Polskiego".
Najbardziej jednak zaskoczyło większość oglądających, a zwłaszcza tych, którzy widzieli poprzednie widowiska, samo zakończenie bitwy. Mianowicie wojska niemieckie nie dokończyły zdobywania polskich okopów, nie było też symbolicznego zdobycia bunkra. Po zakończeniu wśród publiczności dało się słyszeć w wypowiedziach zdziwienie
- Co to było? Zdobywali polskie umocnienia i nagle przestali. Czekałem co będzie dalej, a narrator powiedział, że polegli mogą już wstać. Niemcy nie zdobyli pozycji polskich? O co chodzi? - dziwił się mężczyzna. Nie było zakończenia?
Jakby tego było mało jedna z pań z widowni, również po zakończeniu zapytała na głos, zapewne po tym, jak widziała jak Polscy żołnierze biegali wśród poległych Niemców
- To Polacy dobijali Niemców?
Co prawda było widać, że nie dobijali tylko sprawdzali czy żyją, czy tylko są ranni. Przy okazji zapewne przeszukiwali hitlerowców, w celu zdobycia np. ważnych dokumentów. Jak widać niejasność zakończenia może pozostawić w pamięci nie tylko dorosłych, ale i dzieci to oglądające nienajlepsze skojarzenia. Oczywiście chodzi głównie o dzieci, bo dorośli przynajmniej w znacznej większości znają historię i faktyczne zakończenie tych zmagań podczas II Wojny Światowej.
W naszej ocenie była to najsłabsza z dotychczasowych rekonstrukcji, a nasz dziennikarz był na wszystkich. Nie zmienia tego faktu nawet to, że organizatorzy zwiększyli liczbę z dwu do trzech latających maszyn niemieckich.
Źródło mlawanet.pl
KOMENTARZE
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy zamieszczanych przez użytkowników. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.JEDNOCZEŚNIE UZYTKOWNICY ZAMIESZCZAJĄC KOMENTARZ OSWIADCZAJĄ, ŻE BIORĄ PEŁNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA TREŚCI UMIESZCZONE PRZEZ SIEBIE